Strony

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4 Wierz mi jesteś wart tej dziwki

-P-poco do mnie dzwonisz?*starałam się być silna jednak mój głos mnie zdradził*
-Chciałem cię usłyszeć. Ten twój drżący, podniecający głosik. *Po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz* Chciałbym bardzo znów ci..
-Przestań ! Nigdy więcej do mnie nie dzwoń !
Gdy to powiedziałam rzuciłam słuchawką usiadłam na ziemię i zaczęłam płakać. 
                 Nie wiem ile czasu minęło ale na dworze robiło się już ciemno. Wiedząc, że rodzice niedługo wrócą z pracy, podniosłam się powoli z podłogi i skierowałam w strone swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy luźne, szare dresy z pumy oraz czarny luźny podkoszulek i poszłam do łazienki. Gdy byłam już pod prysznicem łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Stałam tak z pół godziny delektując się ciepłą, odprężającą wodą.Łzy z mych oczu nie przestawały lecieć. Gdy wyszłam spod prysznica wytarłam się, ubrałam, związałam jeszcze mokre włosy w kucyk i poszłam do swojego pokoju. Gdy się położyłam od razu zasnęłam. 

Tej nocy śnie o brązowych oczach, wianku OLLG i biegam po ciemnych pomieszczeniach, rozświetlanych jedynie delikatnym światłem lampek, uciekając przed czymś lub przed kimś.

-Kochanie wstań wreszcie.

                    Usłyszałam głos mamy i otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Mama miała dziwną minę. Nie wiedziałam o co chodzi. Jednak gdy chciałam przetrzeć oczy zdałam sobie sprawę ze płakałam.
-M-mamo to nic takiego *powiedziałam żeby ją choć troszkę uspokoić jednak nie zdało to egzaminu.* mamo naprawdę nic mi nie jest.
-Kochanie całą noc się rzucałaś i krzyczałaś* moja rodzicielka popatrzyła się na mnie z troską*
-Naprawdę mamo nic mi nie jest. Po prostu. ..*przerwało nam pukanie do drzwi. *
-Pójdę otworzyć. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
                 Jak mama wyszła z mojego pokoju podeszłam do szafy, wybrałam ciuchy i poszłam do toalety.Gdy spojrzałam w lustro zauważyłam straszne wory pod oczami. Wzięłam podkład i odrobinę je zatuszowałam. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami. Złapałam kitka na dole po prawej stronie. 

                      Po wyjściu z łazienki ktoś mocno przytulił mnie od tyłu aż podskoczyłam. W mojej głowie pojawił się najgorszy scenariusz. To on. Jednak gdy się popatrzyłam w dół zobaczyłam że obejmują mnie dwie, drobne ręce bez tatuaży. 
-Nikol ! Przestraszyłaś mnie ! 
- Och przepraszam. Od kiedy ty taka strachliwa? *Odwróciłam się do niej przodem i się przytuliłam*
-Bo ja wiem? *Zaśmiałyśmy sie w tym samym momencie* Co tu robisz ?
-Przyszłam cię wyciągnąć na kawę. Co ty na to? 
-Okej. 


                                                                         ***


                       Od mojego przyjazdu minęły trzy dni. Do szkoły chodzę od dwóch. Niekończącym się pytanie mojej klasy to "Jak było na koncercie?" . Czasami nie wytrzymuje, uciekam do łazienki i płacze. Na całe szczęście gdy widzę Niki to humor mi się odrobinę poprawia. 
-No to jak ? Co dziś porabiasz ? *Nikol nie daje spokoju gdy wracamy do domów *
-Eh nie wiem.*wzruszyłam ramionami* Znając życie to będę czytała jakąś książkę.
-Znów ?
-Nom
                    Przez całą drogę do domu rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Odprowadziłam Nikol i skierowałam się do swojego domu.


                                                                        *Justin*

-Ty Bieber ? *Joe krzyknął z kibla. Po wczorajszym mam jeszcze niezły ból głowy a więc cicho syknąłem *
-Czego?
-Do kogo wczoraj dzwoniłeś i czyj to telefon na stole ?*Popatrzyłem na niego z dziwnym wyrazem twarzy*
-Dzwoniłem do kogoś?*Próbowałem sobie coś przypomnieć ale nic mi nie przychodziło do głowy*
-No. Chyba nawet do jakiejś niezłej dziwki bo nieźle na ciebie zadziałała.*Mrugnął do mnie a ja już wiedziałem o co chodzi*
-Kurwa *mruknąłem*
-Pamiętasz? Dowiem się ?
-Ta. Po koncercie wyrwałem kolejną dziwkę i nieźle się z nią zabawiłem. Po tym wszystkim zostawiła tu telefon. *wskazałem ręką na stolik. *
- Masz zamiar jej go oddać?
-Tak. Mam tu jej adres *pokazałem karteczkę * Tylko jeszcze nie wiem jak.
-Ja się tym zajmę *Joe wyrwał mi kartkę z ręki i zabrał telefon ze stołu . zanim zdążyłem zareagować on już wychodził* Siema Justin.
                       I drzwi za nim się zamknęły. Wzruszyłem ramionami i skierowałem się w stronę kanapy. Gdy już usiadłem włączyłem telewizor w którym akurat leciały wiadomości. Już miałem przełączyć gdy coś przykuło moją uwagę.
- Tragiczne wiadomości z Włoch ! Szesnastolatka imieniem Vallentina popełniła samobójstwo! *Kurwa! To nie może być ona!! To jakiś pierdolony zbieg okoliczności! * Dziewczyna zostawiła rodzicom liścik w którym przepraszała i wyjaśniała że stało jej się coś strasznego i że nie ma już po co żyć.

                      Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie dziewczyny z którą zabawiałem się jakiś tydzień temu. Kurwa! Złapałem się za głowe i zacząłem wmawiać sobie że to nieprawda, że to jakaś tylko podobna do niej dziewczyna.Jednak wiedziałem jaka była prawda.


                                 *Angelika*


Gdy weszłam do domu usłyszałam mamę wołającą z salonu.
-Kochanie masz gościa!
                 Zmarszczyłam brwi, zdjęłam kurtkę oraz buty i skierowałam się w strone salonu. Na kanapie siedział W miarę wysoki blondyn. Na oko miał 17-18 lat a w ręce trzymał.. mój telefon ! 
-No nareszcie jesteś. Kochanie ja muszę iść do pracy a ten miły młodzieniec przyjechał specjalnie do ciebie
            Mama mrugnęła do mnie, ubrała się, dała mi buziaka w policzek i wyszła. Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Hej piękna. Jestem Joe * wstał, podszedł do mnie i podał mi rękę.*
- Hej. Jestem Angelika * Podałam mu rękę on zachichotał i ucałował mi ją* Skąd masz mój telefon?
- Od tego dupka Biebera *Dupka? Dziwne.* Bardzo chciałem cię poznać i ci go oddać.* W jego oku pojawił się nieprzyjemny i przerażający błysk.*

                    Podał mi go jednak gdy wyciągnęłam po niego rękę on nie chciał puścić. Nagle złapał za moje nadgarstki i przyciągnął do siebie wykręcając moje ręce do tyłu. Oddech uwiązł mi w gardle a on nachylił się nade mną i wyszeptał.
-Słyszałem że jesteś niezłą dziwką mała. *Moje serce momentalnie przestało bić. * Z chęcią się z tobą zabawie.
                      Zaczął dobierać się do mojej bluzki. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi na co on mimowolnie ode mnie odskoczył.Pobiegłam do drzwi z nadzieją o odsiecz. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za drzwiami stał mój sąsiad Dawid 
-Przyszedłem zapytać się czy... *Podniósł na mnie wzrok i umilkł Co się stało ? Jesteś strasznie blada. 
Zanim zdążyłam coś powiedzieć przy moim boku znalazł się ten blondyn i aż się wzdrygnęłam gdy mnie objął .
-Nie widzisz koleś że przeszkadzasz ? 
                     Dawid popatrzył niepewnie na niego a potem na mnie. Rozszerzyłam oczy i próbowałam ruszać ustami tak, aby szatyn mnie uratował. Dawid odwrócił się i już myślałam że chce odejść, jednak gdy tylko Joe chciał mnie zaciągnąć znów do mieszkania,Dawid z rozmachem uderzył go w twarz. Pisnęła i od razu od niego odskoczyłam. Szatyn wziął blondyna za fraki i wyrzucił za drzwi.
-I nie zbliżaj się więcej do niej. 
- Wierz mi jesteś wart tej dziwki
            Usłyszałam oddalający się głos blondyna. Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać. 
- Dios mio Angela! Wszystko porządku? *schylił się i mocno mnie przytulił.*
-Dziękuje
- Nie ma za co. Chodź, zaprowadzę cię na kanapę.
          Pomógł mi się podnieść i zaprowadził do salonu.Powoli się uspakajałam. Zaczynam żałować że się w ogóle urodziłam. 
-Jak się czujesz? 
-Okej. 
-Nie dobrał się do ciebie? 
             Podniosłam głowę i delikatnie kiwnęłam na nie. Otworzyłam by coś powiedzieć, lecz przerwało mi pukanie do drzwi.
-Jeżeli to znów ten bałwan to tak mu przywalę że z ziemi się nie podniesie. 
-Poczekaj* Położyłam mu rękę na ramieniu.* Ja pójdę 
-Jesteś pewna? A jak to znów on? 
-Zacznę krzyczeć 
                 Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam w strone drzwi. Gdy je otworzyłam nie było nikogo tylko olbrzymi kosz z pięknymi czerwonymi różami i liścik. Wzięłam kwiaty i wniosłam do domu.
-Łoł ! Od kogo je dostałaś? 
                                 Podszedł do mnie i uważnie obserwował. Rozwinęłam liścik i zaczęłam czytać.

                                                               

Droga Angeliko 

Chciałbym cię przeprosić z całego serca. Nie wiem co mnie napadło.Chce się spotkać i pogadać. Chciałbym cię osobiście przeprosić i porozmawiać. Proszę cię nie rób głupstw.

                                                                    JB 

                  Nogi się pode mną  ugięły na szczęście w porę złapałam się blatu kuchennego.