Strony

sobota, 22 października 2016

Rozdział 9-One Direction Cz.1

                                                                            *Ana*
   Od mojego wyjazdu z Wilbur dużo się zmieniło. Z Nikolą i Davidem kontakt mi się nie urwał, aczkolwiek nie jest już tak częsty jak kiedyś.Ciocia jest wniebowzięta moją obecnością. W  LA skończyłam szkołę i rozpoczęłam High school. Aktualnie jestem już w 2 klasie. Pracuje dorywczo w Starbucks Cafe. Kocham tą prace. Codziennie poznaje tutaj imponujących oraz przesympatycznych ludzi. Gdy mi się nudzi biorę jeden kubek i rysuję swoje pomysły.
- Hej Ana*podnoszę głowę znad kubka i zauważam kolegę z klasy*
-Hej Andrew*podeszłam do kasy* Co podać?
-Caramel Mocca poproszę.
-Już się robi
      Wzięłam kubek i podeszłam do maszyny.
-Słyszałaś że One Direction gra w piątek w naszym mieście? Podobno cała paczka idzie. Wybierasz się również?
-Sama  nie wiem. Nie słucham na co dzień ich muzyki.
-No chodź, Ana. Co ci zależy.
-No okay. Tylko będę musiała się zapytać cioci czy nie ma nic już zaplanowane na sobotę.
-Nie ma sprawy* podałam mu kawę*
-A nie wiesz przypadkiem kto będzie ich suportem?
-Nie wiem. To jest wielka tajemnica. Podobno ma być to chłopak. Nic więcej nie wiem.Dzięki za kawę.
-Nie ma sprawy* Uśmiechnęłam się delikatnie. *Zapraszam ponownie.
-Na pewno wpadnę* Andrew puścił mi oczko,zapłacił, pożegnał się, odwrócił  i wyszedł. *
      Po pracy poszłam do domu jednak cioci nie zastałam. Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam rzeczy i postanowiłam że pójdę pobiegać. Założyłam dresy ze ściągaczami, top i bluzę. Na  nogach miałam różowe adidasy,  włosy złapałam w niedbały  koński ogon. Napisałam cioci karteczkę, włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam. Pobiegłam do parku na 5 alei. O tej porze byli tu już tylko ludzie z psami, a gdzieniegdzie można było natrafić na tulące się zakochane pary.  W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.
-Tak słucham ?
-Angeliko tutaj ciocia. Wrócę bardzo późno. Nie czekaj na mnie. Na lodówce zostawiłam pieniądze.Zamów sobie coś do jedzenia albo jak wolisz zrób. Poradzisz sobie?
-Tak oczywiście ciociu.* przystanęłam na mostku*  Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
-Słucham kochana.
-W piątek jest koncert One Direction i cała moja paczka idzie.. i.. czy mogę iść czy masz już jakieś plany związane ze mną ?
-Oczywiście że możesz pójść. Ja się umówiłam już z moimi znajomymi.
-Dziękuje ciociu! Do jutra.
-Pa kochana.
    Gdy wróciłam do domu  w słuchawkach akurat zaczęła lecieć Aretha Franklin- I say a little prayer. Ściągnęłam buty i wzięłam się za robienie kolacji. W międzyczasie napisałam do Sary że idę na koncert i może mi załatwić bilet. Po kolacji poszłam do siebie.Przebrałam się w piżamkę i położyłam do  łóżka.
----
Piątek. Właśnie skończyłam zajęcia. Wracając zastanawiam się w co się ubiorę na koncert. Ostatnim razem gdy byłaś na koncercie to się źle skończyło. Odezwał się  głos w mojej głowie. No tak... po tamtym razie już nie byłam na żadnym koncercie.  Ale  nie mogę cały czas tego roztrząsać.Wchodząc po schodach do swojego pokoju starałam sie już o tym nie myśleć. Rzuciłam torebkę na łóżko i otworzyłam szafę.  Zaczęłam przeglądać ciuchy wyciągając 3 sukienki. Naprawdę nie mam się w co ubrać... Na dole szafy zauważyłam jakieś pudełko. Przykucnęłam i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się écru sukienka i naszyjnik. Bez zastanowienia ją założyłam i szybko znalazłam do niej szpilki. Wiem że idę na koncert i długo będę stała aczkolwiek uwielbiam szpilki i już się przyzwyczaiłam do długich podróży w nich.  W łazience wyprostowałam włosy i zrobiłam sobie delikatny make-up. Nagle usłyszałam głos z dołu.
-Ana! Znajomi przyszli po ciebie!
- już idę!- odkrzyknęłam.
Wzięłam szybko małą kopertówkę w której miałam trochę pieniędzy i telefon i zbiegłam na dół. Na przedpokoju stał Andrew.
-Hej mała. Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuje. -  Przytuliłam go i pożegnałam się z ciocią.
Gdy wyszliśmy z domu czekała na nas cała grupka znajomych. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy na koncert.

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 8- powinnam go nienawidzieć


    Nazajutrz  w szkole było.. dziwnie. Dziwnie normalnie. Każdy na przerwie mówił mi cześć, dużo osób mnie zagadywało i to wszystko przez to że ładnie wyglądałam. Ostatni dzień w szkole postanowiłam uczcić jak najlepiej. Ubrałam fioletową sukienke, czarne balerinki i dużą czarną torebkę z książkami. Na szyi mam zardzewiały medalion serduszko, który dostałam  od cioci około roku temu. Wiem że w środku jest zdjęcie, jednak nie pamientam czyje a tak zardzewiało że nie mogę go otworzyć. W uszach mam delikatne kolczyki, także serduszka i delikatną  złotą bransoletke którą dostałam na 15 urodziny.  Gdy ide przez korytarzem nagle wpadam na biegnącą  Nikol.
- będe taka jak ty. Ał. Jezu uwarzaj troche.
- o Ana - na raz zaczęłyśmy się śmiać
- przed kim znów uciekasz?
- przed nikim... ładnie wyglądasz- odsuwa się odrobinkę i lustruje mnie wzrokiem.
- nie udawaj. Przecież widze. No dalej. Co jest?
- Szymon mnie gonił.
- nie.
-tak.
-co chciał? Co zrobiłaś?
- ja? Nic.
      Niki zrobiła urażoną mine starając się ukryć rozbawienie.  Jak ja kocham tę dziewuche. Nagle zadzwonił dzwonek.
- lece na lekcje. Przyjdziesz dzisiaj do mnie?
- imprezka?
-tak jasne. Ja ty i Dawid.
-okej. Będe o 5.30 PM. Pasuje?
-pewnie. Do zobaczenia.  
        Przytuliłyśm się i pognałyśmy obydwie do naszych klas.
                                                                                                          ********
    Po szkole wracałam do domu w towarzystwie 4 chłopaków- Matiego, Kacpra, Lukasa i Szymona. Odprowadzili mnie pod sam dom i zyczyli powodzenia w nowej szkole. Gdy weszłam do domu w progu stali rodzice.
- cześć mamo, cześć tato. Gdzie idziecie?
- do pracy kochanie- mama pocałowała mnie w czoło- przepraszam kochanie ale musimy iść wcześniej. W salonie jest jakaś paczka dla ciebie. Kochamy cię. Pa skarbie
   I wyszli. Hmm. Paczka? Do mnie? Zdjełam pantofelki i skierowałam się do salonu. Na stole była paczka w brązowym papierze i z mały liścikiem. Otworzyłam go i zaczęłam czytać
                                                            Droga Angeliko. Nie moge o tobie zapomnieć.
                                       Chciałbym się jutro wieczorem z tobą spotkać i wszystko wyjaśnić
                                                                                        Justin x
Cholera. Dobrze że jutro o 5.00 PM wyjeżdżam. Rozpakowałam paczke i moim oczom ukazała się écru sukienka i naszyjnik. Zamknęłam ją szybko i poszłam przygotować się do imprezy.
                                                                                                     ****
- Hej mała- przywital mnie Dav  i zatopił w niedźwiedzim uścisku
-Hej. Wchodź. Tylko na ciebie czekałyśmy.
   Zaprosiłam go gestem ręki by wszedł do środka gdzie ja z Niki już kończyłyśmy drugą butelke piwa.
-o. Widze że impreza zaczęła się bezemnie.
- jak kazałeś na siebie tyle czekać to się nie dziw
  Niki wystawiła mu język na co David zaczął się śmiać. Usiedliśmy i zaczeliśmy pić, rozmawiać i śmiać się na cały dom.
                                                                                                    ***
-musze już lecieć- Niki zawiesiła mi sie na szyi- dlaczego ty musisz wyjeżdżać?
- Kotku tłumaczyłam ci to już. Ciocia mnie juz od dawna o to prosiła bym przyjechała i jej pomogła.-Nikola popatrzyła na mnie i wydeła usta
- no dobrze
- przyjdziesz jutro na lotnisko ?
- oczywiście. To papatki- przytuliła się mocno do mnie i skierowała się do drzwi- Narazie Dav !
    Zamknęłam za nią drzwi i skierowałam się znów do pokoju.
- Zdrówko- Chłopak podał mi kolejne piwo i zaczeliśmy pić

                                                                                                        *****
- ile już wypiliśmy ?- zapytałam podchodząc chwiejnym krokiem do Dava .
- nie wiem. Może byśmy w coś zagrali ?
- w butelke!
-rozbieraną ?
- Okej. - usiadłam naprzeciwko i zaczeliśmy grać.
                                                                                                    ***
   Na sobie mam już tylko biustonosz i majtki a Dav bokserki. Alkochol juz lekko wyparował z mojej krwi. Właśnie mialam kręcić gdy ktoś zapukał do drzwi.
- otworze
- A ja już będe sie zbierać.
     Nie myśląc za dużo wstałam lekko chwiejąc się na nogach i ruszyłam w strone drzwi. Gdy je otworzyłam wręcz zamarłam.
- nie odbierałaś ode mnie telefonu więc postanowiłem,..- Justin podniósł głowe i zjechal mnie wzrokiem z góry na dół. - Co do diaska?
   Za moimi plecami poczułam Davida. Bieber odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem poszedł do auta. Przez adrenaline krązącą w mojej krwi wybiegłam za nim. Na całe szczęście Dav złapał mnie w pore.
- chodź tu. Zamarzniesz- i wprowadził mnie do domu.- musze lecieć. Poradzisz sobie ?
- tak- wyszeptałam ledwie słyszalnie- idź. Do jutra.
- pa mała. Trzymaj się
  Odwrócił się, wzioł reklamówke z butelkami i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam do siebie. Żuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tego już jest dla mnie za wiele. W moim sercu poczułam straszne ukłucie gdy Justin się odemnie odwrócił. Powinnam go nienawidzieć za to, cco mo zrobił, a tymczasem zaczynam coraz bardziej mieć sprzeczne uczucia co do tego . Postanowiłam do Niego napisać wyjaśniając co tu zaszło. Gdy skończyłam wysłałam mu tego sms-a, ściszyłam telefon i poszłam spać.

____________________________________
Czytasz----> komentujesz
Batdzo Was prosze zostawiajcie po sobie komentarze.
Kocham Was kociaki ;**

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7- On tu był. Był w moim domu

      Na 2  lekcij przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z w czorajszej imprezy. Picie, czyjś komentarz, Dawid i jego zaloty, Bieber przywalający Dawidowi, mój  paw na Justina buty i jego przekleństwo gdy lądowałam mu półprzytomna w ramionach.
                                                                                                          **********
      Stoje koło swojej szafki i szukam książek od biologii.
- hej Ang.- odwracam się i widze że koło mnie stoi Dawid.
- co ty tu robisz ?- syknęłam
-ja..-na chwile się zająknął- chciałem cię przeprosić za wczoraj.
- i myślisz że przyjdziesz tu teraz i przeprosisz i wszystko będzie okej?
     Powiedziałam bardziej ironicznie niż zamierzałam. Dawid popatrzył na mnie smutnymi oczami.
- och. Jak mogłeś mnie tam z Nim zostawić.- powiedziałam by wyładować napięcie. Mimo wszystko nie umiem się na niego gniewać.
- przepraszam.
       Powiedział i zamknął mnie w swoich ramionach. Odsunełam się od niego i spuściłam wzrok na palce.
- hej. Co się dzieje?- Daw schylił się i popatrzył mi w oczy.- on ci coś w czoraj zrobił? - syknął cicho
-nie. Po prostu nie chciałam go widzieć a on specjalnie tu przyjechał. Ten chłopak gra mi na nerwach.
-och nie przejmuj się. Niedługo zapewne znów wyjedzie.- w jego oku pojawiła się iskierka nadziei. Naszą rozmowe przerwał dzwonek.
- muszę już iść bo nie chce się spuźnić na lekcje.- stanęłam na palcach i dałam mu buziaka w policzek.
-pa Angelika
- cześć Dawid.
    Powiedziałam, odwróciłam się i pobiegłam do swojej klasy.
                                                                                                           *************                                                                      

         Dzwonek zadzwonił obwieszczając całej szkole że mamy przerwe na lunch. Poszłam z resztą uczni do stołówki. Wziełam jabłko i latte i skierowałam się do mojego podstawowego miejsca pod drzewem. Nikol już tam siedziała.
- no słucham.
- no tak. -powiedziałam siadając koło niej. Postanowiłam jej powiedzieć całą prawdę. - Nie spotkaliśmy się pierwszy raz. Pierwszy raz rozmawialiśmy na koncercie, pamientasz? Byłam OLLG i potem on mnie zaprosił do siebie po koncercie. Nie wiem dlaczego On tu przyjechał. Może dręczyły go wyrzuty sumienia. -spuściłam wzrok na swoje ręce.
- dlaczego wyrzuty sumienia? Co  się stało po koncercie? On ci coś zrobił ? - w jej głosie słychać było przejęcie
- tak. On - poczułam piekące łzy - on mnie zgwałcił. -wyszeptałam
- że co ?!? Ang dlaczego mi o tym nie powiedziałaś od razu ? A to bydlak.
- ciszej.
- no ale ? Jak on mógł to zrobić? On nie wiedział  że ty byłaś dzie..
- Nikol! Nie. Nie wiedział. I się nie dowie.
- Ale. Co ty teraz zamierzasz zrobić?
- nie wiem. Nie chce go widywać. Wczoraj dlatego właśnie stamtąnd uciekłam. Ale oczywiście Pan Wścibski musiał pujść za mną. Dla mnie to było już za dużo i ostatnie co pamięntam to jak  ja zendlałam mu w ramiona a on przeklnął. Tyle pamientam. Nie wiem co potem się stało. Nie wiem co on ze mną robił.-wyszeptałam a po moim policzku spłynęła samotna łza. - potem pamientam dopiero ranek.-Niki gdy zobaczyła moją łze szybko mnie przytuliła.
- Błagam nie płacz Angelika.
                                                                                                     * Justin *
     Kurwa! Po cholere się odzywałem?! Chciałbym ją zostawić w spokoju, zapomnieć o niej ale nie moge. Nie moge zapomnieć jej oczu, jej ust, jej włosów. Tak bardzo chciał bym cofnąć czas. Teraz stoje za jej szkołą i mam dalej przed oczami jej przerażony wzrok gdy całowałem ją w policzeki.  Chciałbym naprawić ten błąd.
                                                                                                                  *********
          Właśnie podjechałem pod kawiarnie. Przez szybe widze jak Chris na mnie czeka.  Przeczesałem ręką włosy i wysiadłem z auta.
- siema Biebs. Jak tam noc?
- nic nie było.
-co? Ty Bieber, nie poznaje cię.  - Chris popatrzył na mnie rozbawiony- dlaczego?
- popełniłem błąd a Ang jest z tym związana. Przyjechałem tu właśnie ze względu na Nią. Ty lepiej opowiadaj o tej z którą ty spędziłeś te noc.
-Nikola jest przesłodka.  Jest niesamowicie piękna, zabawna i mąndra.
     Do stolika podeszła słodka blondyka z kitkiem.
- Co moge panom podać? -gdy na nią spojrzałem jej polika się zarumieniły
-a co polecasz ślicznotko ?
-  mamy pyszne frappucino, expresso , kawe z mlekiem..
- ja poprosze latte- jej wzrok znów padł na mnie a jej polika zrobiły się bordowe.
- A dla pana? -zwróciła  się znów do Chrisa
- hmmm.. poprosze expresso z podwójną kofeiną.
- dobrze- powiedziała i odeszła.
- to kiedy poznałeś Angelike?
- na koncerie. Strasznie się wyróżniała. Była taka... inna. Nie podobna do reszty Moich Belieber. Taka niewinna, słodka, wesoła a gdy na nią spojrzałem taka nieśmiała. Po prostu istny Anioł.
-wpadłeś po uszy
- słucham?- popatrzyłem na niego
-Zakochałeś się w tym całym Aniołku.rzuciła na ciebie urok.

                                                                                                    * Angelika*
         Lekcje niezmiernie mi się dłużyły. Na oststniej lekcij miałam już wrażenie że czas wręcz się zatrzymał. Gdy zadzwonił wybłagany dzwonek wyszłam z klasy jako jedna z pierwszych. Niki skończyła lekcije godzine  temu więc wracam sama. Wzięłam  torebke z szafki i wyszłam nareszcie ze szkoły. Całą droge rozmyślałam o Nim. Gdy podeszłam pod drzwi zaczełam szukać w torebce kluczy. Cholera! Wysypałam całą zawartoś torebki na podłoge a kluczy nie ma. Przykucnęłam i pozbierałam moje rzeczy. Gdy wstawałam złapałam za klamke i o dziwo drzwi się otworzyły! Weszłam niepewnie do środka.
- Mamo? Tato?- krzyknęłam, jednak nikt nie odpowiedział.
       Weszłam niepewnie dalej i poczułam apetyczny zapach. Skierowałam się w strone kuchni i zamarłam. Stół był nakryty dla jednej osoby, 2 świece były odpalone a na talerzu były bardzo apetyczne ziemniaki, pierś z kurczaka i sałatka. Obok leżała biała róża z karteczką. Rozwinęłam ją i zaczełam czytać
                                                                                                                  Hej Angel
                                                                              Znalazłem twoje klucze na podłodze koło łóżka.
                                                                    Wiedziałem że nic nie zjesz więc przygotowałem ci obiad.
                                                                                                                   Justin                                 
     Zamurowało mnie. On tu był. Był w moim domu.. Nie wiem już co mam robić.
                                                                                                       *******
          Przez całe popołudnie czytałam drugą część trylogi o Grey'u. Szkoda że Justin nie ma w sobie chociarz odrobiny takiego Grey'a w sobie.
       Wieczorem nie ma jeszcze rodziców. Gdy rozmyślam nad tym co mam teraz zrobić przypomina mi się propozycja cioci,  więc postanowiam zadzwonić do niej. Biore do ręki telefon i wykręca numer.
- Halo?
-cześć ciociu
- och witaj Angeliko. Co tam u ciebie? Rozważyłaś moją propozycję ?
-  u mnie wszystko w porządku. Właśnie się nad tym zastanawiam. Dalej jest aktualne?
-oczywiście.
- tylko co na to rodzice?
- rodzice  się już zgodzili. Tylko czekaliśmy na twoją zgode.
-wiesz co ciociu? Zgadzam się.
- ciesze się niezmiernie słoneczko. To co kiedy byś mogła ?
- w piątek ponieważ chce się pożegnać.
- nie ma sprawy kochanie. Zaraz zarezerwuje ci wszystko.
- tak się ciociu ciesze. Dozobaczania.
- dowidzenie kochana.
        Gdy  się rozłączyłam poczułam w pewnym sęsie ulge, jednak nie wiem jak ja to wyjaśnie Nikoli....
       

Czytasz-------> komentujesz
Kocham was :**

środa, 14 maja 2014

Rozdział 6- Czy ty znowu


Moje ciało powoli wracało do siebie. Mój mózg zaczął niechętnie pracować, jednak oczy nie chciały się jeszcze otworzyć. Leżałam tak do chwili, gdy zorientowałam się że powinnam być zapewne  w szkole. Podniosłam się szybko i od razu tego pożałowałam. Zmrużyłam oczy i syknęłam z bólu. Nagle ktoś podał mi 2 tabletki paracetamolu i szklanke z sokiem pomarańczowym. Otworzyłam szeroko oczy i zobaczyłam Go. Stał nademną w samym ręczniku owiniętym wokół bioder. Szybko się od niego odsunęłam i podsunęłam kolana pod brode.
- Co ja tu robie ? Gdzie ja jestem? * z moich ust wydobywał się bezsensowny potok słów.* Czy ty znów....
- Hej, hej, hej ! Shawty! Wyluzuj odrobinkę. Uspokuj się.* patrzył na mnie dziwnie. Tak jakby.. się przejmował !? * Proszę weź tabletki. *mimo mojego nieufnego wzroku wziełam od niego te tabletki i sok i szybko je łyknęłam * Dobra dziewczynka.
- Która godzina ? * zapytałam zmieniając temat*
- 8.10. Tam po prawej masz łazienkę. Twoje ciuchy są na fotelu * dopiero teraz zorientowałam się że mam  na sobie tylko bielizne i nie mój podkoszulek.*
-To twój podkoszulek ??* zapytałam niemądrze.*
-Tak *kąciki jego ust podniosły się tworząc irracjonalny uśmieszek* Idź się przygotuj. Za 15 minut jest śniadanie. *spuściłam głowę a on  na chwilę umilkł* Boisz się mnie ?? * schylił głowę by spojrzeć mi w oczy. Nic nie odpowiedziałam a on tylko wzdychnął * po śniadaniu odwioze cię do szkoły.
- nie jestem głodna *powiedziałam cicho na co Justin popatrzył na mnie groźnie.*
-musisz coś jeść.*wyciągnął rękę by pogłaskać mój policzek, jednak szybko się odsunęłam * No dobrze. Będe na dole.
    Gdy wyszedł powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam się i popatrzyłam od razu w ogromne lustro. Muszę przyznać że jak na wczorajszą impreze to nie wyglądam aż tak źle. Łazienka była duża. Na środku stała ogromna wanna a w kącie prysznic. Ściany były kremowe ze złotymi wstawkami. Postanowiłam wziąść szybki prysznic. Ściągając  z siebie podkoszulek  mój nos delikatnie podrażnił Jego zapach. Szybko odrzuciłam od siebie powracające wspomnienia. Pozbyłam się bielizny i weszłam pod prysznic. Puściłam ciepłą wode i pierwszy raz tego ranka się odprężyłam. Gdy wyszłam zdałam sobie sprawę że nie wziełam ze sobą ciuchów. Wytarłam się i założyłam biustonosz. Nienawidze zakładać brudnych majtek więc wziełam je do ręki, owinęłam się ręcznikiem < który ledwo mnie zakrywał> , wyszłam z łazienki i skierowałam się w strone moich ubrań. Nagle poczułam że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka który w czoraj rozmawiał z Nikol.
-Eee.... Cześć. Jest Justin ?* zapytał lustrując mnie wzrokiem na co oblałam się rumieńcem * Chciałem mu powiedzieć że jade do miasta i spytać się czy coś chce.
-Jest na dole * mruknęłam *
- Dzięki mała
         Obdarzył mnie wielkim uśmiechem i wyszedł. Hmmm.. ciekawe. Po ubraniu się znalazłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Jak zwykle moje włosy  są nieogarnięte więc nie pozostaje mi nic innego niż niesforny kok. Dziwne uczucie gdy nie mam majtek.. Wyszłam z pokoju zamyślona próbując sobie coś przypomnieć  z wczorajszego wieczoru gdy nagle wpadłam na kogoś.
- Ał ! Jezu. Uważaj troche. * od razu sprowadziło mnie to na ziemie.*hyh
- Niki  ? Co tutaj robisz ??
-Ang !! Co ty tu raczej robisz ?? * gdy się przytuliliśmy zobaczyłam na jej twarz chytry uśmieszek. *
- Właśnie próbowałam sobie przypomnieć * mruknęłam.*
- nieźle w czoraj zabalowałaś. Wypiłaś więcej niż ja !  Idziesz na dół ??
-Tak. * gdy schodziłyśmy po schodach postanowiłam wypytać się troszke Niki o wczoraj* Nikol co się stało w czoraj ?
- hm.. pomyślmy. Poszliśmy we trójkę na impreze, pod koniec już nagle was zgubiłam, potem ty przyszłaś w.. O jacie. Nie wierze. Wyrwałaś Biebsa ! * powiedziała gdy miałyśmy wchodzić do kuchni *
- Ciszej.
- acha. I jak dobrze pamietam Biebs był nieźle wkorwiony.
-mhm
-reszte powiem ci w szkole. Chris mnie odwozi. Jedziesz z nami ?
- My już będziemy jechać. * powiedział kumpel Justina gdy tylko zjawiłyśmy się w kuchni*
- To co jedziesz z nami ?* Niki nie mogła odwrócić od niego wzroku *
- Ona najpierw musi zjeść śniadanie * wtrącił się Bieber* Ja ją odwioze .
- okej to dozobaczenia w szkole * przytuliłyśmy się a Niki szepneła mi na ucho:* powodzenia.
-Dziękuje. Pa. * powiedziałam jak wychodzili i od razu spuściłam wzrok. *
- Naleśniki z owocami mogą być ?
-Tak. * podeszłam do   i usidłam przy jednym krześle. *
-Proszę bardzo * podał mi naleśniki i usiadł naprzeciwko mnie.*
 - Dziękuje * wbiłam wzrok w jedzenie i niechętnie zaczełam jeść. Nagle usłyszałam cichy śmiech Biebera.*  Co cię tak bawi ? * burknełam*
-Ty. Przesłodko marszczysz nosek* popatrzyłam na niego i zmarszczyłam czoło * No przepraszam. Nie złość się na mnie.* Justin próbował spojrzeć mi w oczy jednak cały czas unikałam jego wzroku.* Ejj. * wyciągnoł ręke i złapał mój podbrudek i zmusił do popatrzenia mu w oczy. * Dlaczego na mnie nie patrzysz ? * mina mu na chwile spochmurniała* boisz się mnie, to zrozumiałe, ale dlaczego na mnie nie patrzysz ?
- nie wiem.
-Angelika co się dzieje ? * cały czas trzymał mój podbrudek żebym nie odwróciła wzroku.*
-Nic.
-jedz.
        Powiedział zrezygnowany i mnie puścił. Po chwili  zapytał
- o czym myślisz ?
- o wczorajszej imprezie. Kto tam w czoraj był  z mojej klasy.
- często się tak upijasz? * no to juz lekka przesda.*
- ja.. nie. A z resztą co cię to obchodzi. *popatrzyłam na niego gniewnie. W końcu coś mi się rzypomniało * Dawid.* powiedziałam na głos i od razu zakryłam usta.*
 -Dawid? To ten z którym byłaś na imprezie ? * w jego oczach mozna było zobaczyć... złość ?*
-Taak * powiedziałam niepewnie unikając  jego wzroku.*
- będziesz się z nim widzieć ?* Bieber już mówił przez zaciśnięte zęby.*
- tak. To mój sąsiad. Widze go codziennie.
- ech... zbieraj sie do szoły.
    Skończyłam jeść, włożyłam talerz do umywalki i go umyłam. Cały czas czułam na sobie jego spojrzenie.
-Idż po swoje rzeczy i zaraz cię odwioze
   Skierowałam się do góry, wzieła, torebke i żakiet. Gdy zeszłam na dół na stole leżała karteczka.
"Czekam w samochodzie"
Ubrałam buty i wyszłam na dwór. Przez przyciemnione szyby w aucie zobaczyłam że Justin opiera łokcie na kierownicy i chowa głowe w dłoniach. Gdy otworzyłam drzwi on szybko podniósł głowe i popatrzył na mnie.
-Masz wszysto ?
- Tak
       Nagle w aucie rozbrzmiał dźwięk telefonu. Justin przycisnął jakiś przycisk na kierownicy i  w głośnikach rozbrzmiał głos Chrisa.
-Siema Biebs. Jak tam noc?
-cześć Chris. Właśnie jade do miasta i nie jestem sam.
- hej Angela ! *Usłyszałam radosny głos i chichot Biebera.*
- hej Chris. * odpowiedziałam cicho czując jak rumieniec wpływa mi na policzi.*
- Spotkajmy się w kawiarni * zauważyłam że co chwile patrzy się na mnie* za 15 minut.  * rozłączył się lecz dalej co chwile na mnie zerkał.*
Patrz się na droge *ponagliłam go * a nie na mnie.
- nie moge.
- Dlaczego ?* popatrzyłam się na niego a auto zwolniło*
- ponieważ prześlicznie wyglądasz jak się rumienisz.* czułam jak moja twarz robi się bordowa jak burak.*
- dziękuje
        Burknęłam. W końcu zaparkowaliśmy pod szkołą. Już miałam wychodzić, jednak Jus złapał mnie za ręke.

                                                                                                      * Justin*
Jechaliśmy chwile w ciszy. Przypomniało mi się jak przez sen Ang mówiłam że ją boli, żebym tego nie robił. Już wiem że nie powinnem tego zrobić, jednak teraz moge już tylko jedno. Gdy zaparkowałem pod jaej szkołą postanowiłem poruszyć ten temat.
-Dużo mówiłaś przez sen. Wiem jakie to było straszne dla ciebie ale chciałem cię prosić o jedną rzecz.* moje oczy  w końcu  odnalazły jej* Wybaczysz mi ?
                                                                                    * Angelika*
     O rany !!
- nie musisz odpowiadać teraz. * przyciągnoł mnie do siebie, złożył delikatny pocałunek na moim policzku  i mnie puścił.*Do zobaczenia malutka.
       Powiedział i odjechał a ja stałam tam jeszcze przez chwile, oszołomiona jego zachowaniem. Gdy się otrząsnęłam weszłam do szkoły i skierowałam się w strone szafek.
- No nareszcie ktoś cię przypilnuje  z tym jedzeniem.* odezwała się za mną Nikol.*  przyniosłam ci dżinsy, bluze i bielizne.
     Przy tym ostatnim ściszyła głos i puściła mi oczko. Postanowiłyśmy że będziemy miały u siebie kilka brań na takie "nieprzewidywalne" wypadki. Przewróciłam oczami, wziełam od niej ciuchy i skierowałyśmy się do toalety.
- Daj mi 3 minutki
   Puściłam do niej oczko i szybko weszłam do jednej kabiny. Gdy się przebrałam czułam się pd razu lepiej. Dżinsy i za duża bluza to mój podstawowy strój do szkoły. Gdy wyszłyśmy od razu zadzwonił dzwonek.
- Upiekło ci się
- Słucham ? *Popatrzyłam na nią.*
- Na  przerwie na lunch cię dorwe i musisz mi wszystko opowiedzieć. Bo to nie wyglądało jakbyście spotkali się pierwszy raz.
     Popatrzyła się na mnie z wyrzutem i poszła a ja skierowałam się do mojej klasy przygotowując się do przesłuchania Nikoli





Przepraszam że tak późno i tak dużo błedów ale mam problemy z internetem i sprzętami. Kocham was.
Następny rozdział będzie jak zobacze 11 komentarzy :-)  xoxo


niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdziała 5 Nie widzisz że cię kocham!

-Angela od kogo ten bukiet? *Dawid podszedł do mnie i zabrał karteczkę*
-Nienawidzę go.
- JB ? Kto to taki ? *Daw popatrzył na mnie podejrzliwie.*
- Nikt ważny. *Mój mózg doszedł do siebie *
- Nie drążę. Wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
-Masz coś na oku?*Popatrzyłam na niego wyczekująco. Mimo wszystko miałam teraz ochotę nieźle wypić.*
- Matt zaprosił mnie na imprezę nad stawami. Chcesz ze mną iść?
-Pewnie. Za ile? *popatrzyłam na zegarek na ścianie. Była 7.30 PM*
-Za jakieś 2 i pół godziny.
- Okej. Przyjdź po mnie za jakąś godzinę.
-Dobra. Jak co to krzycz*puścił mi oczko i skierował się do wyjścia*
-Ha ha ha bardzo śmieszne
                   Popatrzyłam się na niego spod byka i wyszedł. Skierowałam się w stronę mojej szafy i wyjęłam  z niej moje ulubione żółte dżinsy, czarną bluzkę oraz czarno-biały żakiet i poszłam do łazienki się przygotować. Gdy wyszłam spod prysznica ubrałam się, wysuszyłam włosy, wyprostowałam je i zrobiłam delikatny makijaż. Gdy wyszłam z łazienki spakowałam do torebki telefon i chusteczki i zaczęłam pisać kartkę dla rodziców:

                            Poszłam na noc do Nikol. Pójdę z nią od razu do szkoły. Kocham was.

        Gdy skończyłam akurat ktoś zapukał. Podeszłam po cichu do drzwi i popatrzyłam przez judasza. Za drzwiami był Daw.
-No nareszcie*powiedział gdy otworzyłam* Guzdrasz się strasznie.
-Też się cieszę że cię widzę. * dałam mu kuksańca w boku i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi, włożyłam klucze do torebki, założyłam ją  i wyruszyliśmy.
-Muszę zadzwonić do Nikol.
-Nie krępuj się* zaczęliśmy się śmiać. Wykręciłam numer do Niki. Po 3 sygnałach odebrała*
-Hej kochanie.*zaczęłam pierwsza*
-Hej słoneczko.
-Nad stawami jest impreza..
-Wiem właśnie wychodzę  z domu.*wyprzedziła mnie *
-Podstawowa wymówka? *zaśmiałam się pod nosem. *
-Jasne. A ty co ? Wybierasz się ? *zapytała podejrzanie. zazwyczaj jestem tą bardziej ułożoną dziewczyną która nie chodzi na imprezy ani nie pije lecz dziś mam ochotę pierwszy raz w życiu się tak naprawdę upić.*
-Pewnie.*odpowiedziałam troszkę zbyt nonszalanckim tonem dzięki czemu i Niki i Daw zaczęli się śmiać. * Bardzo śmieszne*mruknęłam pod nosem*
-Och nie bocz się *Powiedzieli na raz Niki i Daw*
-Przerażacie mnie.
-haha. Gdzie jesteście?
-Koło szkoły.
Dobra to poczekajcie na mnie. *i się rozłączyła.*
-Leci?
-Mhm. *po chwili ktoś skoczył  mi na plecy*
-Niespodzianka!
-Nikol! *krzyknęłam a ona zeskoczyła z moich pleców* wariatka.
-Nawzajem *popatrzyłyśmy się po sobie i zaczęłyśmy się śmiać * Wiesz co? Gdyby nie twoje ulubione dżinsy i Dawid to bym cię nie poznała  w tych prostych włosach.
-Dzięki. Aż  tak  brzydko wyglądam?
-No właśnie nie * powiedziała oskarżycielskim tonem*
-Dziękuje! *i znów zaczęłyśmy się śmiać*
-Zaczynam czuć się tu niepotrzebny*wtrącił Dawid*
-Och nie marudź *Krzyknęłyśmy na raz obydwie i teraz wszyscy troje zaczęliśmy się śmiać.*
-Chodźmy już
           Przez całą drogę rozmawialiśmy na temat chłopaków, picia i moich prostych włosów. Gdy doszliśmy na miejsce, od razu złapałyśmy z Niki po piwie i zaczęłyśmy pić.
                                                                   *Justin*
-Siema Chris *Krzyknąłem po wyjściu z mojej bryki.* Kiedy zdążyłeś się tu przeprowadzić?
- Jakieś 2  tygodnie temu. Mamie bardzo spodobało się Wilbur  gdy raz przyjechała tu do swojej koleżanki.*wytłumaczył chłopak w drodze do jego domu* aktualnie moi starzy wyjechali na 2 tygodnie a więc mamy całą chatę dla siebie.
-To  świetnie
-Dziś się szykuje niezła impreza niedaleko. Idziemy?
-Pewnie. Daj mi tylko 10 minut bo muszę skoczyć pod prysznic. Okej?
-Spoko nie ma sprawy. Twój pokój to ten na drugim piętrze, ostatni po prawej.
-Dzięki.
                  Po prysznicu ubrałem się w dżinsy, fioletowy T-shirt i czarną skórę. Wysuszyłem włosy i poszedłem na dół.
-Idziemy czy jedziemy?*zapytałem Chrisa*
- Możemy pojechać*w jego oku było widać błysk zabawy.*
-Spoko. Ale ja prowadzę.
-Jasne .
        Po 10 minutach byliśmy już nad stawami. Gdy wysiedliśmy z auta Chris rozglądnął się dookoła.
-Nieźle się zapowiada.
-No.
-Ty Bieber. Masz jakiś konkretny powód że przyjechałeś do mnie?
-Ta. Muszę znaleźć pewną osobę.
-Dziewczynę?
-Nie ważne.
-Spoko. Nie było tematu.
               Weszliśmy w tłum ludzi i Chris od razu skombinował nam po piwie. Impreza musiała trwać już z jakieś półtorej godziny bo większość osób już było nieźle narżniętych.  W tłumie zobaczyłem jakąś laskę, której na raz udało się wypić całe piwo. Przeszedłem koło niej i powiedziałem do niej:
-Dobra robota, Shawty.* I poszedłem dalej. *
                 Impreza trwała już jakieś 3 godziny. Poszedłem w krzaki się odlać. Gdy skończyłem, usłyszałem czyjąś rozmowę. Podszedłem odrobinę bliżej.
-Angela proszę *mówił chłopak* Zrób to dla mnie. Tylko jeden raz.
-Nie, Dawid. Nie chce. *mówiła smutnym głosem dziewczyna.* Nie rób mi tego. Jesteś moim przyjacielem. *szepnęła i już wiedziałem kto to jest*
- Dios mio Ang ! Nie widzisz że cię kocham! *krzyknął* Powiedz, czujesz to samo do mnie prawda? Wiele razy mówiłaś że mnie kochasz!
-Kocham cię. *powiedziała cicho* Ale jak brata. Nie jak chłopaka.
-Och proszę
                 Jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do niej.Nagle całkowicie wytrzeźwiałem z wściekłości i postanowiłem zareagować.Podszedłem do nich szybko , złapałem go za bluzkę i przywaliłem mu w twarz. Za sobą usłyszałem pisk Ang. Chłopak od razu złapał się za twarz.
-Kurwa
 -Pani powiedziała chyba że tego nie chce. Nie słyszałeś?
                                                                      *Angelika*      
 -Pani powiedziała chyba że tego nie chce. Nie słyszałeś? *Kurwa. Nie to nie możliwe*
-Jjjustin? *szepnęłam cicho przerażona*
-Kim ty do cholery jesteś żeby się wtrącać w naszą rozmowę?!*Krzyknął Dawid*
- Nie ważne. Lepiej stąd spierdalaj zanim ci znów przyłożę.
                           Tego już było dla mojego żołądka za dużo. Wszystkie nerwy i strach połączyły się z alkoholem w moim organizmie i zwymiotowałam.
-Ja pierdole
                 Wykrzyczał Dawid i uciekł w tłum. Poczułam na plecach ręce Biebera. Chciałam się odsunąć ale gdy tylko się spróbowałam ruszyć to znów zwymiotowałam. Justin złapał w ręce moje włosy i odsunął mi je z twarzy. Nawet gdy nie miałam czym już wymiotować, dalej targały mną drgawki wymiotne. Gdy już lekko ustały Justin zaprowadził mnie koło jakiegoś auta i wyciągnął z niego butelkę wody.
-Pij *rozkazał*
-Nie chce *powiedziałam cicho bojąc się że znów zacznę wymiotować.*
- Nie marudź tylko pij*Nie chcąc się już kłócić zaczęłam pić. Justin nie przestawał mnie obserwować.*
-Jadłaś coś dziś w ogóle?  
                                 Zapytał się. Z miną dziecka pokiwała na nie. Usłyszałam tylko jego ciche westchnięcie.Gdy wypiłam całą butelkę wody postanowiłam uciekać.
-Muszę już iść. *odwróciłam się na pięcie i już chciałam zacząć biec, gdy poczułam jak Bieber łapie mnie za nadgarstki. *
-Hola hola! Nie puszczę cię w tym stanie samą.
-Nie udawaj że obchodzi cię mój stan. *Szybko pożałowałam tych słów gdy zobaczyłam jego minę* Naprawdę muszę iść. Nikola i Dawid na pewno się już o mnie martwią.
-Nie sądzę  żeby ten cały Dawid się o ciebie martwił *Powiedział cierpko*
-Trudno. *przewróciłam oczami, wyrwałam rękę z jego uścisku i pobiegłam do Nikoli.*
-Niki! *krzyknęłam do niej. Dopiero z bliska zobaczyłam że jest z nią jakiś chłopak* Przeprasza. już będę uciekać.
-Już? *powiedziała smutno* No  dobrze. Do jutra.
                         Pocałowałyśmy się w policzek i odeszłam. Gdy odwróciłam się na chwile zobaczyłam że Bieber gada z tym chłopakiem z którym jest Nikol. Gdy zobaczyłam że się patrzy, zaczęłam uciekać. Jednak na nic mi to przyszło, bo już po chwili usłyszałam jego kroki za mną. Tego było już za dużo. Cała ta sytuacja dała o sobie znać i odpłynęłam. Ostatnie co słyszę to przekleństwo Justina
-Kurwa


                                                                                                          
Przepraszam najmocniej że musicie tyle czekać ale brakuje mi na wszystko czasu. 
Oto nowy rozdział.
 Jeżeli To czytasz to proszę, daj komentarz. 
Jeżeli macie jakieś pytania albo coś to tutaj macie mój
                                                                               Ask
                                                                            Twitter
Kocham was Aniołki. Słodziutkich snów. 
                                                                    

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4 Wierz mi jesteś wart tej dziwki

-P-poco do mnie dzwonisz?*starałam się być silna jednak mój głos mnie zdradził*
-Chciałem cię usłyszeć. Ten twój drżący, podniecający głosik. *Po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz* Chciałbym bardzo znów ci..
-Przestań ! Nigdy więcej do mnie nie dzwoń !
Gdy to powiedziałam rzuciłam słuchawką usiadłam na ziemię i zaczęłam płakać. 
                 Nie wiem ile czasu minęło ale na dworze robiło się już ciemno. Wiedząc, że rodzice niedługo wrócą z pracy, podniosłam się powoli z podłogi i skierowałam w strone swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy luźne, szare dresy z pumy oraz czarny luźny podkoszulek i poszłam do łazienki. Gdy byłam już pod prysznicem łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Stałam tak z pół godziny delektując się ciepłą, odprężającą wodą.Łzy z mych oczu nie przestawały lecieć. Gdy wyszłam spod prysznica wytarłam się, ubrałam, związałam jeszcze mokre włosy w kucyk i poszłam do swojego pokoju. Gdy się położyłam od razu zasnęłam. 

Tej nocy śnie o brązowych oczach, wianku OLLG i biegam po ciemnych pomieszczeniach, rozświetlanych jedynie delikatnym światłem lampek, uciekając przed czymś lub przed kimś.

-Kochanie wstań wreszcie.

                    Usłyszałam głos mamy i otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Mama miała dziwną minę. Nie wiedziałam o co chodzi. Jednak gdy chciałam przetrzeć oczy zdałam sobie sprawę ze płakałam.
-M-mamo to nic takiego *powiedziałam żeby ją choć troszkę uspokoić jednak nie zdało to egzaminu.* mamo naprawdę nic mi nie jest.
-Kochanie całą noc się rzucałaś i krzyczałaś* moja rodzicielka popatrzyła się na mnie z troską*
-Naprawdę mamo nic mi nie jest. Po prostu. ..*przerwało nam pukanie do drzwi. *
-Pójdę otworzyć. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy.
                 Jak mama wyszła z mojego pokoju podeszłam do szafy, wybrałam ciuchy i poszłam do toalety.Gdy spojrzałam w lustro zauważyłam straszne wory pod oczami. Wzięłam podkład i odrobinę je zatuszowałam. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami. Złapałam kitka na dole po prawej stronie. 

                      Po wyjściu z łazienki ktoś mocno przytulił mnie od tyłu aż podskoczyłam. W mojej głowie pojawił się najgorszy scenariusz. To on. Jednak gdy się popatrzyłam w dół zobaczyłam że obejmują mnie dwie, drobne ręce bez tatuaży. 
-Nikol ! Przestraszyłaś mnie ! 
- Och przepraszam. Od kiedy ty taka strachliwa? *Odwróciłam się do niej przodem i się przytuliłam*
-Bo ja wiem? *Zaśmiałyśmy sie w tym samym momencie* Co tu robisz ?
-Przyszłam cię wyciągnąć na kawę. Co ty na to? 
-Okej. 


                                                                         ***


                       Od mojego przyjazdu minęły trzy dni. Do szkoły chodzę od dwóch. Niekończącym się pytanie mojej klasy to "Jak było na koncercie?" . Czasami nie wytrzymuje, uciekam do łazienki i płacze. Na całe szczęście gdy widzę Niki to humor mi się odrobinę poprawia. 
-No to jak ? Co dziś porabiasz ? *Nikol nie daje spokoju gdy wracamy do domów *
-Eh nie wiem.*wzruszyłam ramionami* Znając życie to będę czytała jakąś książkę.
-Znów ?
-Nom
                    Przez całą drogę do domu rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Odprowadziłam Nikol i skierowałam się do swojego domu.


                                                                        *Justin*

-Ty Bieber ? *Joe krzyknął z kibla. Po wczorajszym mam jeszcze niezły ból głowy a więc cicho syknąłem *
-Czego?
-Do kogo wczoraj dzwoniłeś i czyj to telefon na stole ?*Popatrzyłem na niego z dziwnym wyrazem twarzy*
-Dzwoniłem do kogoś?*Próbowałem sobie coś przypomnieć ale nic mi nie przychodziło do głowy*
-No. Chyba nawet do jakiejś niezłej dziwki bo nieźle na ciebie zadziałała.*Mrugnął do mnie a ja już wiedziałem o co chodzi*
-Kurwa *mruknąłem*
-Pamiętasz? Dowiem się ?
-Ta. Po koncercie wyrwałem kolejną dziwkę i nieźle się z nią zabawiłem. Po tym wszystkim zostawiła tu telefon. *wskazałem ręką na stolik. *
- Masz zamiar jej go oddać?
-Tak. Mam tu jej adres *pokazałem karteczkę * Tylko jeszcze nie wiem jak.
-Ja się tym zajmę *Joe wyrwał mi kartkę z ręki i zabrał telefon ze stołu . zanim zdążyłem zareagować on już wychodził* Siema Justin.
                       I drzwi za nim się zamknęły. Wzruszyłem ramionami i skierowałem się w stronę kanapy. Gdy już usiadłem włączyłem telewizor w którym akurat leciały wiadomości. Już miałem przełączyć gdy coś przykuło moją uwagę.
- Tragiczne wiadomości z Włoch ! Szesnastolatka imieniem Vallentina popełniła samobójstwo! *Kurwa! To nie może być ona!! To jakiś pierdolony zbieg okoliczności! * Dziewczyna zostawiła rodzicom liścik w którym przepraszała i wyjaśniała że stało jej się coś strasznego i że nie ma już po co żyć.

                      Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie dziewczyny z którą zabawiałem się jakiś tydzień temu. Kurwa! Złapałem się za głowe i zacząłem wmawiać sobie że to nieprawda, że to jakaś tylko podobna do niej dziewczyna.Jednak wiedziałem jaka była prawda.


                                 *Angelika*


Gdy weszłam do domu usłyszałam mamę wołającą z salonu.
-Kochanie masz gościa!
                 Zmarszczyłam brwi, zdjęłam kurtkę oraz buty i skierowałam się w strone salonu. Na kanapie siedział W miarę wysoki blondyn. Na oko miał 17-18 lat a w ręce trzymał.. mój telefon ! 
-No nareszcie jesteś. Kochanie ja muszę iść do pracy a ten miły młodzieniec przyjechał specjalnie do ciebie
            Mama mrugnęła do mnie, ubrała się, dała mi buziaka w policzek i wyszła. Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Hej piękna. Jestem Joe * wstał, podszedł do mnie i podał mi rękę.*
- Hej. Jestem Angelika * Podałam mu rękę on zachichotał i ucałował mi ją* Skąd masz mój telefon?
- Od tego dupka Biebera *Dupka? Dziwne.* Bardzo chciałem cię poznać i ci go oddać.* W jego oku pojawił się nieprzyjemny i przerażający błysk.*

                    Podał mi go jednak gdy wyciągnęłam po niego rękę on nie chciał puścić. Nagle złapał za moje nadgarstki i przyciągnął do siebie wykręcając moje ręce do tyłu. Oddech uwiązł mi w gardle a on nachylił się nade mną i wyszeptał.
-Słyszałem że jesteś niezłą dziwką mała. *Moje serce momentalnie przestało bić. * Z chęcią się z tobą zabawie.
                      Zaczął dobierać się do mojej bluzki. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi na co on mimowolnie ode mnie odskoczył.Pobiegłam do drzwi z nadzieją o odsiecz. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za drzwiami stał mój sąsiad Dawid 
-Przyszedłem zapytać się czy... *Podniósł na mnie wzrok i umilkł Co się stało ? Jesteś strasznie blada. 
Zanim zdążyłam coś powiedzieć przy moim boku znalazł się ten blondyn i aż się wzdrygnęłam gdy mnie objął .
-Nie widzisz koleś że przeszkadzasz ? 
                     Dawid popatrzył niepewnie na niego a potem na mnie. Rozszerzyłam oczy i próbowałam ruszać ustami tak, aby szatyn mnie uratował. Dawid odwrócił się i już myślałam że chce odejść, jednak gdy tylko Joe chciał mnie zaciągnąć znów do mieszkania,Dawid z rozmachem uderzył go w twarz. Pisnęła i od razu od niego odskoczyłam. Szatyn wziął blondyna za fraki i wyrzucił za drzwi.
-I nie zbliżaj się więcej do niej. 
- Wierz mi jesteś wart tej dziwki
            Usłyszałam oddalający się głos blondyna. Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać. 
- Dios mio Angela! Wszystko porządku? *schylił się i mocno mnie przytulił.*
-Dziękuje
- Nie ma za co. Chodź, zaprowadzę cię na kanapę.
          Pomógł mi się podnieść i zaprowadził do salonu.Powoli się uspakajałam. Zaczynam żałować że się w ogóle urodziłam. 
-Jak się czujesz? 
-Okej. 
-Nie dobrał się do ciebie? 
             Podniosłam głowę i delikatnie kiwnęłam na nie. Otworzyłam by coś powiedzieć, lecz przerwało mi pukanie do drzwi.
-Jeżeli to znów ten bałwan to tak mu przywalę że z ziemi się nie podniesie. 
-Poczekaj* Położyłam mu rękę na ramieniu.* Ja pójdę 
-Jesteś pewna? A jak to znów on? 
-Zacznę krzyczeć 
                 Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam w strone drzwi. Gdy je otworzyłam nie było nikogo tylko olbrzymi kosz z pięknymi czerwonymi różami i liścik. Wzięłam kwiaty i wniosłam do domu.
-Łoł ! Od kogo je dostałaś? 
                                 Podszedł do mnie i uważnie obserwował. Rozwinęłam liścik i zaczęłam czytać.

                                                               

Droga Angeliko 

Chciałbym cię przeprosić z całego serca. Nie wiem co mnie napadło.Chce się spotkać i pogadać. Chciałbym cię osobiście przeprosić i porozmawiać. Proszę cię nie rób głupstw.

                                                                    JB 

                  Nogi się pode mną  ugięły na szczęście w porę złapałam się blatu kuchennego. 










czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 3-Tam było moje zdjęcie gdy spałam !

                 
           Mieszkam w małym  miasteczku Wilbur w Stanach Zjednoczonych w stanie Waszyngton 3 godziny od  Seattle. Gdy lądujemy na lotnisku w Seattle, myślami jestem już w Wilbur. Zastanawiam się jak zareaguje gdy zobaczę plakaty na moich ścianach. Na lotnisku czekają już moi rodzice.
-Hej kochanie *mama rozłożyła ramiona a ja wpadłam w nie i mocno się wtuliłam* Tak się za mną stęskniłaś?
-I to jeszcze jak mamusiu.
-A za mną ? *burknął tata z udawanym oburzeniem*
-Też * oderwałam się od mamy i wtuliłam w tatę*
-Ang ! *aż podskoczyłam gdy usłyszałam że mnie ktoś woła* Boże jak ja się za tobą stęskniłam!
              Odwróciłam się i zobaczyłam za mną Nikol.Była ubrana w czarne trampki, ciemne rurki, fioletową bluzę i różową kurtkę.
-Hej kochanie * Przytuliłyśmy się mocno* Gdzieś ty była?
-Na koncercie * uśmiechnęłam się delikatnie* A ty ?
-Też! Dlaczego myśmy się nie zobaczyły? * Niki wybuchła śmiechem a ja nie mogłam jej nie wtórować* Jedziecie do domu?
-Tak. Chcesz z nami się zabrać?
-Pewnie.  
              W drodze do domu Nikol cały czas przeżywała koncert  a ja potrafiłam jej tylko przytakiwać. Nagle zorientowałam się że zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę że jestem w swoim pokoju. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
-Proszę *powiedziałam sennie a do pokoju weszła mama*
-Obudziłam cię ?
-Nie. Właśnie przed chwilą wstałam. Coś się stało? * Zapytałam niepewnie bo mama patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem.*
- Przed chwilą dostałam esemesa z twojego telefonu *w tej chwili musiałam wyglądać komicznie, ponieważ mama na chwile przerwała* Wszystko ok? *Pokiwałam twierdząco głową i zorientowałam się że mam otwartą buzie więc szybko ją zamknęłam.*Dostałam wiadomość że twój telefon został znaleziony i w najbliższym czasie zwrócony *Otworzyłam jeszcze szerzej oczy.* Wysłałam tej osobie nasz adres i podobno ma ci go wysłać. Ja teraz ide do pracy a tata już jest w pracy. *Popatrzyła na mnie niepewnie* Chyba że chcesz bym została.
-Nie mamo naprawdę idź do pracy *Powiedziałam cicho, i pocałowałam ją w policzek * Pa
-Pa kochanie
          Nim wyszła popatrzyła na mnie jeszcze raz i wyszła. Gdy tylko usłyszałam że wyszła od razu padłam na poduszkę i się rozpłakałam. Nagle usłyszałam że dzwoni telefon domowy. Podniosłam się i skierowałam się w jego stronę.
- Ty wredna dziewucho !
- Nikol? *odchrząknęłam i cicho łknęłam.* O co ci chodzi?
-eeee... coś się stało ? masz  taki dziwny głos. *Zapytała swym podejrzliwym głosem. O nie. Tylko nie przesłuchanie panny Nikoli  Livingstone*
-Nie. wszystko okay. Dlaczego jestem wredna* perfekcyjnie odwróciłam jej uwage.*
-Ach no tak! Czy ty wiesz jaka afera wyszła na Twitterze ?! *Pisnęła mi głośno do ucha*
-Nikola proszę mów normalnie.
-To ty jeszcze nie widziałaś !?
-Nikol! Mów normalnie! *Nie mam najmniejszej ochoty na zgadywanki* 
-Wejdź na Twittera* Wzięłam słuchawkę telefonu, poszłam do pokoju i odpaliłam laptopa*
- Mhm.*szepnęłam*
-Teraz wejdź na profil Biebsa. *Że jak ?*
-Niki ale to na pewno coś ważnego? *Nie mam najmniejszej ochoty na niego wchodzić i go oglądać.*
-Tak ! *wrzasnęła* I to nie wiesz jak bardzo!
                          Wolałam się nie kłócić. Weszłam powolnie na konto Biebera i oniemiałam. Tam było moje zdjęcie gdy spałam !
                                                                  *Justin*
             Siedząc już sam w swoim autobusie wysłałem wiadomość do mamy Angeli i rozsiadłem się wygodnie na kanapie.Nagle do autobusu wpadł Joe. 
- Siema Justin! Mam nowy towar !* podniósł ręce w których miał kilka skrętów i piwo.* Wchodzisz?
-Pewnie! 
          Zamknąłem laptopa i odłożyłem go wraz z telefonem Ang na stół. Joe rzucił mi piwo i  zapalił skręta.
                                                                     ********
                       Byliśmy na niezłym haju. Przypomniałem sobie że na Angeliki telefonie jest także numer domowy. Wziąłem go do ręki i wykręciłem go. 
-Numer zajęty 
                 Usłyszałem w słuchawce. Mój kompan siedzi na podłodze i pali już 3 skręta i pije 2 piwo.
                                                                        ******* 
                        Po siódmym  skręcie Joe leżał już na ziemi a mi  przyszła  ochota  by ostro kogoś pieprzyć. Nie wiem dlaczego ale od razu przyszedł mi  obraz wykrzywionej twarzy Angeliki podczas tamtego zdarzenia i poczułem moją nastającą erekcje. Znów wziąłem jej telefon i zadzwoniłem. Po 6 sygnale odebrała
-Słucham*usłyszałem cichy szept*
-Hej kochana*Wychrypiałem do słuchawki i nastała długa cisza* Jesteś tam? 

                                                                                          
Przepraszam was najmocniej  że tak późno ale po prostu miałam zawalony czas  lekarzami i nadrabianiem szkoły. Postaram się dodawać teraz o wiele częściej rozdziały i dłuższe niż te. Kocham was :** Słodkich snów 
                     




środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 2 Ból był przerażający.

                        Podkuliłam kolana pod brodę i schowałam pomiędzy nimi głowę. Łzy nie przestają  płynąć z moich oczu. cały czas mam przed nimi twarz Justina. Najpierw tego słodkiego Jussa, a potem tego potwora. Po chwili podnoszę głowę i szukam telefonu. W torebce go nie ma, ani nigdzie indziej. znów zaczynam szlochać bez sensu. Całe szczęście że w pokoju jest telefon hotelowy. Łapie kilka głębokich wdechów, uspokajam szloch i opanowuje głos. Wykręcam numer do mamy bo wiem, że już się o mnie boi, i czekam aż odbierze. Całe szczęście że mnie nie widzi. Po 4 sygnale słyszę jej głos.
-Halo ?
-Cześć mamusiu-mówię cicho by głos mi za bardzo nie drżał.
-Matko nareszcie ! Dziecko drogie ! Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś ani nie odbierałaś ?- mówi bardzo szybko i wiem że mam przejebane.- Co się stało ?
- Nic mamusiu. Po prostu wczoraj- wciągam mocno powietrze a po moich plecach przebieg nieprzyjemny dreszcz na wspomnienie wczorajszego dnia-Przedłużyło mi się strasznie i jak przyszłam do pokoju.... po prostu byłam strasznie zmęczona. Przepraszam- mówię cicho byle by mama mogła mnie usłyszeć.
- co się stało kochanie? - czy ta kobieta musi wszystko o mnie wiedzieć ? - Masz smutny głos. Co się dzieje ?
               Panicznie szukam w głowie jakiegoś wytłumaczenia, bo przecież nie powiem "Mamo mój idol dzięki któremu  zawsze potrafiłam się uśmiechnąć wczoraj mnie bezceremonialnie  i brutalnie wykorzystał seksualnie.". Po chwili wpadam na pomysł.
-Mamo.. no bo ja..
-Mów w reszcie - przerywa mi zirytowana.
-Ja chyba zgubiłam telefon.- przez chwile słyszę cisze w słuchawce.
- Ale z tobą wszystko w porządku ? Nic ci nie jest kochanie ? - słyszę troskę w jej głosie. Ach, jak ja kocham  tą kobietę.
-Em nie, nic mi nie jest mamuś.
- To zbieraj się powoli bo za 4 godziny masz samolot. Będziemy na lotnisku o 20.00. Kocham cię skarbie
-Ja też cię kocham mamusiu. i tatę też.
-Pa
-Pa.
                 Rozłączyłam się  i  rzuciłam się na łóżko. Od razu tego pożałowałam. Ból był przerażający. zwinęłam się w kłębek i znów zaczęłam szlochać. Jak ja wrócę do domu? Tam są jego plakaty, zdjęcia, płyty, książki. Jak ja go zobaczę to zn ów zacznę płakać,a jak je pościągam to mama zauważy że jest coś nie tak. przycisnęłam mocniej nogi do klatki i zasnęłam.
    Obudziłam się po godzinie z bólem głowy. Delikatnie wstałam z łóżka i skierowałam się do szafki z lekami. Wyciągnęłam dwa Apap'y i popiłam wodą. Następnie zaczęłam składać moje rzeczy do walizki. Po dwóch godzinach byłam już gotowa do drogi. Wybrałam te ciuchy. Zamówiłam taksówke i wyszłam przed  hotel. Długo nie musiałam czekać. Wsiadła i pojechałam na lotnisko. Po 20 minutach byłam już w samolocie. Wyciągnęłam swoją Mp3, podłączyłam słuchawki i poszukałam w utworach czegoś nie Justina. Stworzyłam osobną listę na której były utwory takie jak  Principles of Lust  Enigmy , Try Nelly Furtado, Crazy in love Beyonce i kilka innych. Założyłam słuchawki, po moim policzku spłynęła samotna łza i zasnęłam w rozmyślaniach.


                                                                *Justin*
Cały czas o niej myślę. Ona była inna. Inna niż wszystkie. Inne oddawały się bez niczego. Mogłem z nimi robić co chciałem ale Ona ? Ona była całkiem inna.Taka delikatna, słodka, radosna, szczęśliwa  i taka... po prostu inna. Jednak  jak ją trzymałem w ramionach gdy jechaliśmy do hotelu Ona była taka smutna, zatracona, nieobecna wręcz bez życia. Cały czas prześladuje mnie ta myśl, jej szloch i  wyraz jej twarzy gdy na policzkach miała strużki po łzach.
-Justin !-Scoot wyrwał mnie z zamyśleń.
-Czego- burczę
- Ktoś znalazł telefon w pokoju na końcu korytarza. Może wiesz czyj on jest ?
-A skąd  ja mam to kurwa wiedzieć ?- nawet na niego nie spoglądając przeczesuje ręką włosy w desperacji.
- Myślałem że będziesz wiedział bo to ty jesteś na tapecie.
                       Popatrzyłem na niego oszołomiony i wyrwałem mu telefon z ręki. Scoot popatrzył na mnie , wzruszył ramionami i sobie poszedł. Odblokowałem ekran i od razu wyskoczyło mi wprowadź hasło.Wcisnąłem na klawiaturze Forever Believe .  Jeśli to jej telefon, to hasło będzie pasowało. Wstrzymałem powietrze i nacisnąłem OK. Telefon się odblokował. Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem na tapecie moje zdjęcie gdy miałem 3 latka. Wszedłem w galerie i od razu ukazały mi się jej albumy. Wybrałem ten, w którym zobaczyłem jej zdjęcia. Na pierwszym zdjęciu jest z jakąś blond dziewczyną. Są na nim takie szczęśliwe, a Angel ma taki przepiękny uśmiech. Na następny jest także z tą samą dziewczyną tylko że mają przesłodkie dziubki. Jeszce kilka z nią oraz z kolejną blondyneczką. Na każdym zdjęciu jest taka prześliczna. Jej oczy po prostu hipnotyzują. Muszę jej jakoś oddać ten telefon. Dopiero teraz zauważyłem że ma 24 nieodebrane połączenia od Mama.  Postanowiłem że muszę jutro zadzwonić do jej mamy.
    Wziąłem laptopa i podłączyłem jej telefon do niego. Przegrałem sobie jej wszystkie zdjęcia. Gdy ponownie je przeglądałem natrafiłem na przeurocze zdjęcie, gdy śpi . Postanowiłem wrzucić je na Twittera. Załadowałem i podpisałem "Przesłodki aniołek" i bez zastanowienia wrzuciłem to na internet.


                                                                                             

 Mam nadzieje że wam się spodoba. Jeśli tak to dodawajcie komentarze :* 

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 1 Może i moje marzenie się spełniło ale źle się to skończyło.....

        Na feriach zimowych, gdy byłam u cioci, ogłoszono koncert bożyszcza nastolatek, Justina Biebera. Moja rodzina nie jest  bogata, ale jednak wszyscy się złożyli, bo wiedzieli ile to dla mnie znaczy i dziś,  w moje urodziny, stoję przed wielką areną z tysiącami wrzeszczących dziewczyn.Z mojej twarzy nie schodzi uśmiech a oczy są odrobinę zaszklone od łez. Rozmawiałam praktycznie ze wszystkimi, śmialiśmy się  wniebogłosy i wspólnie cieszyliśmy się z tego koncertu. Było mi odrobinkę zimno, ponieważ gdy tu szłam oddałam kurtkę jakieś przemarzniętej dziewczynce. Została mi tylko bluza, na szczęście w miarę ciepła ale to jednak luty. W pewnym momencie ktoś mnie zaczepił od tyłu.
- Hej kochaniutka *odwróciłam się i zobaczyłam koło siebie Kennego.* Pan Bieber przekazuje kurtkę *Aż mnie zamurowało. Nie mogłam słowa z siebie wydusić.* tylko bądź cicho co do tego.
-Okay *To było jedyne co mogłam z siebie wydusić.* Dziękuje
            Uśmiechnęłam się delikatnie i Kenny odszedł. Założyłam kurtkę i do mojego nosa od razu uderzyła woń drogich perfum. Zaciągnęłam się nimi i przymknęłam oczy. Po chwili  wyszła jakaś kobieta i krzyknęła że za 20 minut będziemy wpuszczani do środka. Nagle zrobiła się wielka kolejka i, na całe szczęście, byłam na przodzie. Popatrzyłam się jeszcze raz na arenę i zobaczyłam w oknie jakąś postać. Po chwili zobaczyłam wyraźnie jak Justin Bieber patrzy na mnie z uśmiechem. Poczułam jak moje polika momentalnie się czerwienią. Uśmiechnęłam się delikatnie, odrobinkę zmieszana i spuściłam wzrok. Gdy znów tam popatrzyłam On delikatnie się zaśmiał. Nagle odwrócił się jakby ktoś Go wołał, popatrzył się na mnie, puścił mi buziaka i zniknął. W tym samym momencie zaczęli nas wpuszczać po kolei do środka. Pierwsze co się rzuciło   w oczy po wejściu to wielki monitor który odliczał do koncertu 00:21:12.  Po 15 minutach wszyscy już byli w środku. Cały czas miałam przed oczami uśmiechniętą twarz Jussa. Nawet się nie obejrzałam a już wszyscy odliczali do koncertu. 15..14..13..12..11..10...9..8...7...6...5..4...3..2..1..0 !!!  Zrobiło się ciemno i cicho. Nagle rozbrzmiała głośno muzyka z piosenki  Never say Never. Justin wyskoczył spod sceny a chwile po nim Jaden .W pewnym momencie Justin mnie zauważył .Na chwile nasze oczy się spotkały, lecz już chwile potem znów Jego oczy błądziły po widowni. Koncert był wspaniały, ale mijał bardzo szybko. Następnym utworem  miało być One Les Lonely Girl Nagle poczułam jak ktoś mnie zaczepił. Zobaczyłam za sobą mame Jan. 
- Justin pyta się czy chciała byś zostać jego OLLG   *otworzyłam szeroko oczy i dopiero po dłuższej chwili do mnie doszło to co mama Jan właśnie powiedziała*
-Tak. *to było jedyne słowo które potrafiłam z siebie wydusić*
- Choć za mną.
                    Podążyłam za nią za kulisy. Chłopak właśnie zaczynał śpiewać One Les Lonely Girl. Dwóch tancerzy zaprowadziło mnie do wejścia na scene. Gdy wyprowadzili mnie na nią od razu Jus do nas podbiegł, złapał mnie delikatnie za rękę i zaprowadził na specjalnie przygotowane krzesło dla OLLG. Założył mi na głowę przepiękny wianek z fioletowych oraz białych róż. 
-Jak masz na imię Shawty? *zapytał nie spuszczając wzroku z moich oczu*
-Angelika*wyszeptałam a on nachylił się nad moim uchem i szepnął*
- Hello Angel. 
            moje poliki się zarumieniły, a Piosenkarz powrócił do piosenki. Gdy skończył złapał znów moją rękę i pobiegliśmy za kulisy.
- To dla ciebie *powiesił mi na szyje etykietke Vip* Tylko schowaj ją żeby nikt nie widział i przyjdź do mnie po Meet and Grey 
      Pocałował nie przelotnie w policzek i znów pobiegł na scene. Tym razem  Kenny odprowadził mnie na widownie. Reszta koncertu przeleciała szybo. Wszyscy po kolei zaczepiali mnie i pytali jak tam, na scenie było, jak mi się podobało i takie różne. A ja wciąż nie mogłam uwierzyć, nie tylko w to że byłam OLLG, ale przede wszystkim w to żee Jus mnie zaprosił do siebie po koncercie. Pojawiły się także w mojej głowie pewne obawy, co by było gdyby..., ale zignorowałam je. Po koncercie zadzwoniłam do mamy by "zdać relacje". Moich rodziców tu nie było, hotel miałam  zarezerwowany  a autobus  miałam dopiero jutro a więc niczym się nie przejmowałam że przedłuży się trochę ten "koncert". Pałentałam się godzine po mieście aż w końcu wróciłam na arene. Przy wejściu zatrzymał mnie jeden z ochroniarzy, lecz szybko pokazałam mu to co miałam na szyi i mnie wpuścił. 
- Angelika !*usłyszałam za sobą i odwróciwszy się zobaczyłam Justina który w szybkim tępie się do mnie zbliżał* Hej Aniołku *powiedział i uściskał mnie mocno* Chodź 
          Podążyłam za nim korytarzami. Po chwili zobaczyliśmy Kennego. Jus wymienił z nim kilka zdań na ucho i poszliśmy dalej. Gdy doszliśmy do końca korytarza Jus  otworzył ostatnie drwi i zaprosił mnie do środka. Gdy weszliśmy do środka przekręcił zamek, ale nie wydawało mi się to z bardzo dziwne. Usieliśmy na sporej kanapie i  zaczęliśmy rozmowe......

                                                              *Justin*

                  Rozmawiałem z nią o wszystkim o  czy się dało. Nie chciałem zrobić tego co zamierzałem przedtem ale w tej chwili do głowy znów wróciły mi słowa Joe'go o tym jaką babą jestem."Nie mogę tak dłużej"Pomyślałem.  Przywarłem
 do jej ust. Swoje recę od razu skierowałe pod jej
 koszulkę. Przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie. Przygryzłem jej usta  dzięki czemu czerwona stróżka krwi wypłynęła z jej wargi. Syknęła a ja zlizałem płynącą krew.Wszystko działo się tak szybko. Nie umiałem się opanować. Rozpiąłem swoje spodnie i zsunąłem je. 
-Jesteś....
-cicho !.* rozkazałem i wymierzyłem jej cios w policzek*
Zerwała się do ucieczki lecz uniemożliwiłem jej to przyciągając ją do siebie jeszcze mocniej. Całowałem ją i gryzłem po szyi. Wplotła ręce w moje włosy. Zdjąłem z niej spodnie przelotnie całując jej uda. Moja koszulka już od początku leżała na ziemi.Rozchyliłem jej uda jeszcze mocniej. Powoli rozpiąłem jej stanik.Ręce zacisnąłem na prześcieradle. Językiem wydrążyłem mokrą ścieżkę do jej pępka. Wkrótce po tym moje ręce pokierowały się na jej piersi. Moje serce wydawało rytmiczne, szybkie ruchy. Nie wytrzymuję już. Zdjąłem jej i swoje majtki. Mój język pokierował się do jej kobiecości. Angelika wydobywała z siebie ciche jęki. Wbiłem swój język w nią. Pisnęła. I dobrze. Przerwałem i uśmiechnąłem się ironicznie do niej. Wyprostowałem się a ona znów próbowała uciec. uderzyłem ją w drugi policzek i znów rzuciłem  na łóżko.Zdobywałem dzięki temu przyjemność. Było mi dobrze.  Dziewczyna płakała i prosiła bym przestał coraz ciszej. W mojej głowie była tylko zabawką. Przynajmniej teraz. Jej ciało drżało. Mówiła że bardzo boli. A co mnie to interesuje ?! Krew w moich żyłach płynęła coraz szybciej. Angela przymykała oczy a ja coraz szybciej i szybciej wchodziłem i wychodziłem z niej. Jeszcze trochę i wielki finał. Wykonałem ostatnie pchnięcie I popatrzyłem na nią. Jej twarz była spokojna, oczy zamknięte a na policzkach pozostały strużki po łzach. Straciła przytomność. Miała mnie nic nie obchodzić ale jedna coś mnie do niej ciągnęło. Ubrałem ją, wziąłem na ręce i powendrowałem z nią przez korytarze. Kenny już czekał z przyszykowanym autem. Na całe szczęście gdy tak gadaliśmy bezsensownie, wspomniała mi w którym hotelu się zatrzymała. Odwieźliśmy ją i zostawiliśmy samą w pokoju hotelowym.....
                                                            *Angela*
                      Obudził mnie rano przeraźliwy ból w podbrzuszu. Momentalnie przypomniałam sobie co się stało ubiegłego dnia i zaczęłam szlochać. Może i moje marzenie się spełniło ale źle się to skończyło.....





                                                                                         



Oto i pierwszy rozdział. Przepraszam za te błędy ale jestem już wykończona. Mam nadzieje że wam się to spodoba i spóźnione wesołych świąt dużo pomarańczy i niech wam Justin nago tańczy !! Kocham was :*